Szentendre to nieduże węgierskie miasto położone na północ od Budapesztu, zaledwie 10 minut jazdy samochodem ze stolicy Węgier. Pięknie położone na Dunajem Szentendre olśniewa wspaniałą starówką, przy której cumują w okresie letnim statki wycieczkowe. Miasto jest niezwykle popularnym celem wycieczek jednodniowych. Gdy po godzinie 17-stej odpływa ostatni statek robi się w nim cicho i kameralnie. Jest cudownie. To właśnie dopiero wtedy możesz poczuć czar i urok tego miejsca. Choć nie nastawiaj się na ogrom rozrywek… Po prostu cisza, piękna starówka i dostojny Dunaj. Można odpocząć.
WIECZORNA CISZA W SZENTENDRE
Szentendre jest również świetną bazą wypadową do Budapesztu, o czym wspominałem powyżej. Można, a nawet obowiązkowo trzeba jednak zwiedzić również tzw. zakole Dunaju wraz z ruinami zamku w Wyszehradzie i majestatycznym Esztergom. W ciągu jednego dnia samochodem można całe zakole objechać włącznie ze zwiedzeniem najważniejszych i najciekawszych miejsc. Jak w całych Węgrzech i tutaj towarzyszyć Wam będzie kuchnia węgierska, która jest prosta, ale niezwykle smakowita.
PYSZNA KUCHNIA
Restauracje węgierskie wciąż karmią dobrze, choć coraz trudniej oprzeć im się zunifikowanym gustom turystów z całego świata. Turystom, dla których szczytem marzeń i kulinarnym spełnieniem bez względu na cel podróży jest pizza, łosoś i spaghetti bolognese. W Szentendre na szczęście jest pod tym względem całkiem nieźle, co nie znaczy, że nie należy uważać – główny deptak nad Dunajem obfituje w restauracje, które lepiej omijać z daleka. Bez względu na wszystko zawsze można swoje kulinarne podboje „zawęzić” do zawsze sprawdzającego się langosza – jakże popularnego na Węgrzech smażonego placka drożdżowego…
Po starym mieście w Szentendre, choć jest maleńkie, można spacerować godzinami
Wąskie brukowane uliczki starówki tworzą przyjemny klimat
Sercem miasta jest Fő tér, czyli rynek
Do rynku dochodzą wąskie uliczki, przy których podaje się wszelkiego rodzaju karmę... Zwróćcie uwagę na ten piec po prawej stronie zdjęcia 😉
Na Węgrzech, jak i w Polsce trzeba uważać, co się je na ulicy, ponieważ i tutaj nie brakuje jedzenia o niskiej jakości...
Urocze uliczki przyciągają, jak magnes
Uwielbiane wszędzie, gdzie się pojawiają - kurtoszkołacze. Tutaj opalane na grillu - jak należy
Piękny rynek w Szentendre
Urok małych uliczek na starówce jest niezaprzeczalny
Nieco na uboczu i może dlatego gwarantująca dobre jedzenie restauracja Rab Raby - to ten mały biały domek po prawej stronie.
A w środku restauracji... kicz. Na szczęście karmią tutaj dobrze 😉
Schab po bakońsku - moja miłość dozgonna, czyli dwa spore kotlety wieprzowe smażone z pieczarkami, a to wszystko w sosie śmietanowo paprykowym. Plus oczywiście kluseczki zwane galuszkami.
Schab nie podchodzi? To może chrupiąca kaczka w sosie pomarańczowym... Zaskakujące, ale pyszne.
Dla tych, którzy w restauracjach jadać nie lubią lub nie chcą zawsze pozostaje langosz.
Pamiętajcie, by langosz kupować tylko w takich miejscach, w których smażony jest na bieżąco, a nie na zapas dla wygody sprzedającego
Może i nie wygląda, ale to prawdziwa petarda smakowa. Tutaj w wersji ortodoksyjnej, czyli ze śmietaną, serem i czosnkiem.
W Szentendre warto wcześnie wstać, by podziwiać wschód słońca nad Dunajem.
Po obejrzeniu wschodu słońca śniadanie smakuje dużo lepiej 😉
Mały pensjonat prowadzony przez starsze małżeństwo, jajecznica na zamówienie... Pełnia szczęścia.
Zaledwie kilkanaście kilometrów od Szentendre znajduje się Dobogókői Kilátó, czyli świetny punkt widokowy
Widok na zakole Dunaju z Dobogókői Kilátó
W pobliskiej restauracji na świeżym powietrzu niespodzianka... W prawdziwych bograczach, czyli węgierskich kociołkach gotują się węgierskie przysmaki 🙂
W tych dwóch kociołkach znajdują się zupa fasolowa i zupa gulaszowa. Trudny wybór 😉
Na Wegrzech nie może braknąć zupy rybnej, oczywiście z dużą ilością mielonej, słodkiej papryki
Sześć dużych kociołków z samymi pysznościami - mógłbym rozbić w pobliżu namiot i degustować ich zawartość całymi miesiącami 🙂
Wracamy z Dobogókői Kilátó, ale po drodze trzeba zatrzymać się w jeszcze jednym miejscu. Na popas oczywiście. A podają tutaj (od lewej) gulasz z dzika, zupę rybną, zupę gulaszową i zupę fasolową.
Wracamy do bazy, czyli jesteśmy znowu w Szentendre. Tutaj dziedziniec kościoła rzymskokatolickiego Św. Jana
Widok z dziedzińca na miasto, a w zasadzie na dachy jego domów 😉
Katedra prawosławna Belgrad. Wszak podczas okupacji tureckiej na Bałkanach w Szenrendre zamieszkało wielu Serbów - uciekinierów z tamtych rejonów Europy.
Przerwa i czas na puchar. Lodowy.
Kawa do lodów? No jasna sprawa 😉 Po wiedeńsku - czyżby tęsknota za Austro Węgrami, czy też może przyzwyczajenie? A może po prostu ... globalizacja?
Pamiątki z Węgier to papryka, palinka (mocna wódka owocowa), oczywiście tokaj oraz... wątróbka gęsia w puszkach.
Pora coś zjeść. Najlepiej na świeżym powietrzu. Na pobliskim kempingu świeżo złowione ryby (karasie, leszcze, krąpie) obtacza się w mące z solą i mieloną, słodką papryką, a następnie smaży w głębokim tłuszczu.
Zwróćcie uwagę na tę przemyślną konstrukcję 😉
Smażona ryba, ogórki kiszone, białe pieczywo. Plus Dunaj w pobliżu, świeże powietrze... najlepsza ryba, jaką kiedykolwiek jadłem...
A wieczorem pora na kolację w ulubionej restauracji w Szentendre
A na kolację na przykład rumsztyk wołowy w sosie paprykowym z "grzebieniem" z przesmażonej słoniny podany
Ewentualnie lżejsza wersja kolacji, czyli kotlety z indyka w śmietanowo pieczarkowym ragout
Ogórki na kwaśno to klasyka kuchni węgierskiej.
A po kolacji obowiązkowy spacer po mieście
Jeżeli ktoś jeszcze jest "niedojedzony" zapraszam na ... lody.
Spacer wąskimi uliczkami starówki
Jeszcze tylko wieczorne planowanie "objazdówki" w dniu następnym i pora na odpoczynek 🙂
Przed ruinami zamku w Wyszehradzie znajduje się wspaniała mapa, obrazująca położenie miasta i zakole Dunaju.
Wejście na zamek w Wyszehradzie
Zamek jest niewielki, za to ma wielkie znaczenie historyczne szczególnie dla Polski i Węgier.
W środku ruin zamku obejrzeć można inscenizację obiadu królewskiego po słynnym "zjeździe wyszehradzkim" w listopadzie 1335 roku
W zjeździe udział wzięli władcy Węgier, Czech i Polski (król Kazimierz Wielki)
Jedli, pili i ... śpiewali?
Z ruin zamku w Wyszehradzie rozpościera się obłędny widok na zakole Dunaju.
Porzucamy Wyszehrad - jesteśmy już w Esztergom, a konkretnie tuż przy bazylice
Widok z okolic bazyliki na Dunaj - po drugiej stronie rzeki już Słowacja
Widok na bazylikę w Esztergom ze strony słowackiej
Jadąc wzdłuż Dunaju napotykamy miejsce, w z którego mamy świetny widok na ruiny zamku w Wyszehradzie - tak niedawno byliśmy tam na górze...
Ponieważ dzień był upalny po powrocie do Szentendre zimne piwo na deptaku przy Dunaju było obowiązkowe 😉
Kolacja jak zwykle pyszna - perkelt, czyli klasyczny gulasz wołowy z galuszkami. Złamie wszystkich na diecie 😀
Cevapcici, czyli kiełbaski z mielonego mięsa, choć to przysmak bałkański są tutaj również popularne. Czemu? Pisałem wcześniej o uchodźcach z Serbii...
Ach te węgierskie kiszonki, żyć bez nich nie potrafią 😉 Tutaj kapusta kiszona. Inna, niż nasza.
Pora na zakupy i powrót do domu. Jak tutaj oprzeć sie takiej reklamie ?
Oprzeć się reklamie nie dało, więc blisko 1,5 kilogramowa peklowana, wędzona golonka trafiła do koszyka.
Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego węgierskie gulasze są tak smaczne? Ponieważ ich bazą jest dość tłuste mięso, a tłuszcz jest nośnikiem smaku. Tak, tak. Stety, niestety. Jedzenie "light" nigdy nie zasmakuje tak, jak prawdziwe jedzenie 🙂
Szentendre i okolica to znakomite miejsce zarówno dla zwiedzających, jak i dla smakoszy 🙂